"Mój Blog Antyamerykański"

onsdag 6 juni 2007

Blog Antyamerykanski nr2

Blog Antyamerykanski nr2:

W tym czasie wojny panowaly na swiecia, a w Europie pokoj. Wiec chodzilem sobie po ulicach Sztokholmu i cieszylem sie, ze nie jestem miesem armatnim. Jako bezpanstwowaca nikt i tak nie wzialby mnie do wojska, chyba ze na partyzanta. Odwiedzalem prawie codziennie cafe´ " Les Croisant". Tam czulem sie w swoim zywiole, bo przesiadywali tam przewaznie mlodzi arabowie na ktorych patrzylem niczym mlody etnograf. Kazdy z nich mogl byc dezerterem, albo terroysta. jednak przewaznie zachowywali sie ukladnie, bo przeciez byli klieantami ukladnymi najrozniejszych zapomog, ktore mogli utracic. Patrzylem na nich popijajac kawe i myslalem sobie, ze kazdy z nich mogl byc moim wrogiem. Ktoregos dnia zapytal mnie jeden z nich skad pochodze. Powiedzialem, ze jestem Zydem, bo co mialem powiedziec. Jako bezpanstwowiec moglem sie przyznac tylko do swojej rasy. W kawiarni zawrzalo. Arabscy mlodziency, silni i wysmukli, rzucili sie od stolikow ku mnie krzyczac: Jehudi, on jest Jehudi! Po raz pierwszy widzieli Zyda na wyciagniecie reki. Dla nich to byl prawie cud. Zaczeli uwazac mnie za przyjaciela. Mialem wyrzuty sumienia. Czulem sie zdrajca wlasciwie, ale goraca atmosfera kawiarni podniecala mnie. Prawie mieszkalem w " Les Croisant". Nie chcialem byc sam. Tamci dyskutowali zawziecie skaczac sobie do oczu wciaz pokazujac na mnie. Ktoregos dnia zastalem drzwi kawiarni zamknieta. Plotka glosila, ze ktos kogos w jej wnetrzu pokryjomu zasztyletowal.
Zdrajce, dezertera, donosiciela? Tym zamordowanym moglem byc ja, dlaczego nie. Przestalem tam przychodzic. Kawiarnia opustoszala. Oni poszli na jakies tam swoje wojny, ja zostalem. Pilnowalem swojego miejsca w tym kraju. Udawalem, ze na swiecie jest pokoj. Gdybym pojechal do Ameryki bylbym Amerykaninem, gdybym udal sie do izraela bylbym Izraelczykiem. Tutaj wciaz sie ukrywalem udajac, ze jest pokoj.

Inga kommentarer: